and
it's dark in a cold December, but I've got ya to keep me warm and if
you're broken I will mend ya and keep you sheltered from the storm
that's raging on now.
Lubię siedzieć i patrzeć na niego
gdy śpi. Wygląda wtedy tak niewinnie i spokojnie. Uśmiecham się
widząc jego uśmiech przez sen, pewnie śni mu się coś
przyjemnego. Do tego wszystkiego jego włosy sprawiają, że wygląda
jak cherubinek. Czasami nawet zdarza mi się go tak nazywać, wtedy
tak śmiesznie marszczy nos i powtarza, że mam tak nie mówić.
Siedzę sobie w fotelu, popijając gorącą i słodką kawę. W
mieszkaniu nagle zrobiło się dosyć chłodno. Stawiam kubek z
parującą kawą na niewielkim stoliku i idę do sypialni po koc.
Przykrywam nim wciąż śpiącego na kanapie Alka i całuję go
delikatnie w czoło. Ponownie siadam w fotelu i zamykam oczy. Czuje
przyjemny uścisk w żołądku wspominając nasze pierwsze spotkanie.
Pamiętam jak dziewczyny zaciągnęły
mnie na mecz, wtedy jakoś nie specjalnie miałam na to ochotę, tym
bardziej, że był to mecz Skry Bełchatów za którą szczerze nie
przepadałam. Monika prawie od razu po przybyciu na halę nas
opuściła, w końcu praca pani dziennikarz wzywa. Wraz z Basią
zajęłyśmy swoje miejsca. Zaczęłyśmy żarliwie o czymś
dyskutować, bo nie zauważyłyśmy nawet jak zawodnicy wyszli na
rozgrzewkę. Na początku w ogólnie nie zwróciłam na niego uwagi,
to był jego pierwszy mecz w barwach bełchatowskiego klubu. Nigdy
jakoś bardzo nie interesowali mnie zawodnicy z żadnej drużyny,
fakt czasami zdarzało się, że z dziewczynami poplotkowałyśmy o
zawodnikach i ich wyglądzie czy też jego braku, ale w końcu
jesteśmy kobietami, a obgadywanie to jedna z naszych wrodzonych
cech. Rozgrywkę zawodników zauważyłyśmy dopiero wtedy gdy mocno
oberwałam w głowę piłką. Nie wiem z jaką prędkością ona
leciała, ale ból był niemiłosierny, ale na szczęście szybko
przeszedł. Pamiętam, że strasznie się przestraszyłam, bo na
początku obraz przed oczami całkiem mi się rozmazał, w głowie mi
szumiało, myślałam, że umrę. Jednak kiedy szok miną,
momentalnie zaczęłam wymyślać jak bardzo nagadam temu marnemu
siatkarzynie który wykonał zamach na moje życie. Gdy obraz z
powrotem mi się wyostrzył zobaczyłam właśnie jego klęczącego
przede mną i pytającego się czy wszystko ze mną w porządku, do
tego chyba z milion razy powiedział, że bardzo mnie przeprasza oraz
moją przyjaciółkę krzyczącą po nim. Widząc jego przerażoną
minę i do tego te przestraszone oczy, cała moja złość gdzieś
zniknęła. Dziwiłam się sama sobie, bo nigdy taka nie była.
Powinnam była na niego nawrzeszczeć i z trzaskaniem drzwiami wyjść
z hali, ale o dziwo tak nie postąpiłam.
-I'm fine. - odpowiedziałam po
angielsku, bo właśnie w takim języku przemawiał do mnie Alek.
-Na pewno? Ja naprawdę bardzo
przepraszam, nie mam pojęcia jak to się stało! - powiedział po
raz kolejny.
-Tak na pewno, nadal jestem w jednym
kawałku, więc, jest dobrze. - powiedziałam i nawet nikle się
uśmiechnęłam.
Potem widziałam jak Atanasijević
gorąco tłumaczył się trenerowi. Reszta meczu zakończyła się
bez specjalnych niespodzianek. Oczywiście dla odmiany wygrała wtedy
Skra, zadziwiające prawda?
Pamiętam, że Alek cały tamten mecz
przestał w kwadracie, nie wszedł nawet na sekundę na boisko. Baśka
przez cały mecz powtarzała, że bełchatowski kwadrat obserwuje
każdy nasz ruch, głupio przy tym chichocząc.
Hala zaczęła pustoszeć, właściwie
zostały w niej tylko piszczące trzynastolatki, które na widok
Bartosza Kurka dostawały spazmów jednocześnie mdlejąc i my
czekając na Monikę. Westchnęłam cicho widząc wszystkie te
dziewczyny, które w najlepszych ciuchach i z najlepszą fryzurą i
najlepszym makijażem jaki udało im się zrobić wdzięczyły się
do mało zainteresowanych nimi siatkarzy.
Zostałam sama, widziałam jak Basia
stała koło bandy reklamowej i strasznie gestykulując rękami
rozmawiała o czymś z Monią. Sięgnęłam po torebkę i wygrzebałam
z niej karmelowego cukierka, które zawsze miałam miałam w torebce.
Znowu gdzieś nad sobą usłyszałam, że ktoś mówi do mnie po
angielsku z tym dziwnym obcym akcentem. Podniosłam głowę i znowu
zobaczyłam przed sobą Alka.
-Jeszcze raz Cię bardzo przepraszam. -
powiedział zmieszany i podrapał się po głowie.
-Na prawdę nic się nie stało. Jak
widzisz jestem cała i zdrowa. - uśmiechnęłam się w jego stronę
aby dodać mu otuchy.
-Czekasz na kogoś? - zapytał
niepewnie.
-Na przyjaciółki, wiesz jedna z nich
jest dziennikarką więc czekamy aż pozbiera potrzebne jej
materiały.
Pamiętam, że rozmawiało nam się
wtedy bardzo gładko, nie było żadnej ciszy, bo Serb jest straszną
gadułą, tak samo jak ja, więc rozmawialiśmy o wszystkim.
Śmialiśmy się nawet z jego kolegów, którzy z minami
cierpiętników rozdawali kolejne autografy. Atanasijević sprawiał
naprawdę dobre pierwsze wrażenie, był wiecznie uśmiechnięty,
rozgadany i do tego przy rozmawianiu gestykulował strasznie rękoma,
co bardzo mnie śmieszyło. Rozmawialiśmy do momentu aż przyszły
dziewczyny. Zaczęłyśmy się powoli zbierać do wyjścia,
pożegnałam się z Alkiem. Byłyśmy już poza terenem hali,
oczywiście nie obeszło się bez żartów dziewczyn typu „No Ci
Serbowie dobrze kombinowali z tym podrywem.”, wywróciłam tylko
oczami i chciałam wsiąść do samochodu gdy usłyszałam ponowie
głos Serba.
-Ja całkiem zapomniałem zapytać Cię
jak masz na imię! - powiedział zziajany.
-Wiktoria, tak, tak jak zwycięstwo. -
powiedziałam i uprzedziłam jego ponowne zdanie.
-Skąd wiedziałaś, że chcę to
powiedzieć? - zapytał zdziwiony. -Dobra, nie ważne. Chciałbym Cię
jeszcze zapytać czy nie dałabyś mi swojego numeru? - zapytał i
był przy tym taki uroczy. Właśnie wtedy ujął moje serce, tym jak
uroczo się zmieszał.
Alek właśnie się przebudził,
uśmiechnęłam się do niego. Chłopak wstał, podszedł do mnie i
pocałował mnie w czoło.
-Zjadłbym coś. - mruknął gdzieś
nade mną.
-Jakiegoś człowieka co? - zaśmiałam
się. -Chodź, zrobię kolacje, ale pod jednym warunkiem, pomożesz
mi.
Wiedziałam, że gotowanie z
Atanasijevicem skończy się godzinnym sprzątaniem kuchni, ale
naprawdę uwielbiałam ganiać się z nim po naszej małej kuchni
rzucając się mąką.
Zbliżały się święta, grudzień w
tym roku był zimny i śnieżny, prawdziwa zima. Siedziałam owinięta
w koc i oglądałam jakiś program w telewizji kiedy usłyszałam
dźwięk otwieranych drzwi, a po chwili głośne rozmowy w serbskim
języku. No tak co ja się dziwię, w końcu Konstantin bywa u nas na
obiadach średnio cztery razy w tygodniu.
-Cześć Wika. - przywitał mnie
Cupković i jak to miał w zwyczaju poczochrał mnie po głowie.
-Konstantin! - warknęłam. -Obiecuje
Ci, że nie dostaniesz obiadu!
-Nie denerwuj się kochanie, złość
piękności szkodzi. - powiedział Aleks i cmoknął mnie w usta.
-Jej to już nic nie zaszkodzi. -
zaśmiał się brunet siadając w fotelu.
-Cupković! - warknęłam ponownie i
rzuciłam w Serba poduszką, która leżała obok mnie na kanapie,
ten tylko zaczął się śmiać.
Zwykle właśnie tak wyglądały nasz
dni. Ja ciągle przekomarzałam się z Konstantinem, a Alek cały
czas miał z nas przysłowiową bekę.
Nie mam pojęcia jak wyglądałoby moje
życie gdybym wtedy na tym meczu nie poznała mojego cherubinka, ale
z ręką na sercu mogę powiedzieć, że wyglądałoby gorzej. Może
na początku nie było zbyt kolorowo, moi rodzice nie akceptowali
Serba na początku naszej znajomości, ale teraz z perspektywy czasu,
nie dziwię im się. Połączenie Katowice – Łódź – Bełchatów
naprawdę nie wyglądało dobrze jeśli można to tak nazwać. Miałam
wtedy tylko 18 lat, miałam pisać maturę, a rodzice martwili się
żebym tylko jej nie zawaliła, ale teraz moja mama już planuje nam
ślub, a mój tata naprawdę go polubił.
I
just want you for my own
More
than you could ever know
Make
my wish come true
All
I want for Christmas is you
Aleksandar tydzień przed wigilią
powiedział mi, że jego rodzice razem z jego młodszą siostrą
przylecą do nas na święta. Nie byłam zła, czy zaskoczona tym,
byłam po prostu przerażona, że będę musiała poznać rodziców
Alka. Bałam się, że jego rodzice mnie nie zaakceptują albo co
gorsza nasi rodzice nie znajdą wspólnego języka. A, nie
wspominałam o moich rodzicach? Tak oni też będą u nas na wigilii.
Dobrze, że Konstantin zgodził się przenocować rodziców Alka, bo
nie wiem jak wtedy byśmy się pomieścili w naszym mieszkaniu.
Jest 23 grudnia, godzina 17.33. Alek
pojechał na lotnisku po swoją rodzinę, godzina zero zbliża się
wielkimi krokami. Jak wariatka chodziłam od okna do okna szukając
wzrokiem samochodu mojego chłopaka. Gdy usłyszałam otwierające
się drzwi byłam kompletnie spanikowana. Najpierw zobaczyłam Alka
obładowanego torbami, potem wszedł jego tata i mama z siostrą.
Byłam ze strachu chyba blada jak ściana, bo Atanasijević zapytał
czy dobrze się czuję.
-Mamo, Tato, Milena to właśnie
Wiktoria. - powiedział jeszcze bardziej uśmiechnięty niż zwykle
Alek. Miałam szczerą nadzieję, że przygotował jakąś dłuższą
mowę, ale niestety.
Na całe szczęście rodzice Alka
okazali się naprawdę mili! Z Mileną szybko załapałam kontakt,
była naprawdę strasznie podobna do brata.
Siedzieliśmy właśnie przy kolacji,
którą przygotowałam już do południa, bo cały czas powtarzałam,
że zabraknie mi czasu.
-Wiktoria, a Twoi rodzice kiedy
przyjadą? - zapytała mama Alka.
-Przyjadą jutro do południa, nie było
potrzeby żeby przyjeżdżali już dzisiaj, bo z Katowic do
Bełchatowa nie jest aż tak strasznie daleko. - odpowiedziałam
uśmiechając się do kobiety.
-Może opowiesz nam trochę o swojej
rodzinie, o rodzicach, rodzeństwie. - zaproponował pan
Atanasijević.
-Moja mama pracuje jako księgowa, a
tata jest mechanikiem samochodowym. Ma dwóch młodszych braci, jeden
ma 16 lat, a najmłodsze z naszej trójki ma 2 latka. - opowiadając
o mojej rodzinie cały czas się uśmiechałam. Cieszyłam się, że
znowu ich zobaczę, bo nie widzieliśmy się parę miesięcy. Może
nie zawsze wspaniale układało nam się w domu, ale teraz naprawdę
za nimi tęsknię.
Następnego dnia przyszedł czas na
wigilię. Moi rodzie przyjechali koło południa. Na całe szczęście
rodzice przypadli sobie do gustu. Mamy rozmawiały o kosmetykach,
kulinarnych nowościach, ojcowie, jak to ojcowie tematami głównymi
był sport i motoryzacja. O nasze rodzeństwo nie musiałam się
martwić. Mama przywiozła masę pyszności, których ja niestety nie
potrafiłam u gotować. Pomagałam właśnie mamie Alka przygotowywać
jedno z ich narodowych dań, kiedy brunet wszedł do kuchni i objął
mnie w talii, uśmiechnęłam się pod nosem.
-Kocham Ci wiesz? - zapytał, kładąc
swoją brodę na moim ramieniu.
-Wiem. - uśmiechnęłam się jeszcze
szerzej. -Też Cie kocham wiesz? - powiedziałam i cmoknęłam go w
policzek.
Siedzieliśmy przy wigilijnej kolacji,
wszystko było po prostu idealne. Cieszyłam się, że nasza wigilia
jest taka rodzinna i przepełniona tradycjami obu rodzin. Miło było
również posłuchać jakiś śmiesznych historyjek z dzieciństwa
Aleksandara.
Po kolacji Alek pomógł mi poznosić
wszystkie talerze i niedokończone potrawy do kuchni. W takich
chwilach dziękuje Bogu, że ktoś wymyślił coś takiego jak
zmywarkę! Teraz na stół zostały postawione wszystkie słodkości
jakie przygotowały nasze mamy i ja też dołożyłam coś od siebie.
Moje popisowe „danie” czyli czekoladowe muffinki z bakaliami.
Rodzice rozmawiali sobie „jak to dobrze było jak byliśmy piękni
i młodzi.”, więc postanowiłam im nie przeszkadzać i porozmawiać
z naszą młodzieżą.
-Milena i jak Ci się podoba w Polsce?
- zapytałam siadając na wolnym kawałku kanapy.
-Jest fajnie, ale na razie widziałam
tylko Bełchatów i kiedyś troche Katowice, byłam na Lidze
Światowej. - uśmiechnęła się do mnie brunetka.
-Katowice to można powiedzieć miasto
mojej młodości. - zaśmiałam się.
-Tęsknisz czasami za młodością,
kiedy byłaś sama i mogłaś robić wszystko? - zapytała i
spojrzała na mnie takim przenikliwym wzrokiem, jakby za wszelką
cenę chciała sprawdzić czy moje uczucia do jej brata są szczere i
prawdziwe.
-Oczywiście, że tęsknie, chyba jak
każdy. Jak się ma naście lat to inaczej patrzy się na to co nas
otacza, ma się mniej problemów, ale gdybym miała wybierać lata
młodości czy to co mam teraz, z zamkniętymi oczami wybrałabym
teraźniejszość. - uśmiechnęłam się do niej i wstałam z
kanapy. Całą trójką poszliśmy do jadalni, ponieważ wołał nas
Alek.
-Chciałbym coś powiedzieć, więc
prosiłbym o chwilę ciszy. - powiedział poważnym tonem
Atanasijević. Spojrzałam na niego jakby urwał się z choinki, a on
tylko uśmiechnął się do mnie i podszedł bliżej. Chwycił mnie
za dłonie i powoli uklęknął na jedno kolano. Momentalnie
pobladłam, moje kolana zrobiły się jak z waty, a oczy prawie
wyszły mi z orbit.
-Alek nie wygłupiaj się. - szepnęłam,
bo w tej chwili było mnie stać tylko na szept.
-Wiktorio znamy się już od ponad
dwóch lat, zawładnęłaś moim światek już wtedy na meczu, gdy
podeszłemu do Ciebie bliżej i zobaczyłem Twoje piękne zielone
oczy, wiedziałem, że się w nich zakochałem. Jesteś najlepszą
rzeczą jaka spotkała mnie w życiu, nie wyobrażam sobie go bez
Ciebie, dlatego teraz to wszystko się dzieje. Wiktorio czy
zechciałabyś zostać moją żoną? - jego głos był lekko
zachrypnięty, gdy z kieszeni spodni wyjmował małe czerwone
pudełeczko ręce mu drżały. Poczułam ciepło jego dłoni gdy
zakładał mi piękny pierścionek na palec. Łzy szczęścia leciały
po moich policzkach. Zdołałam wypowiedzieć ciche „tak” i wpaść
w ramiona mojego przyszłego męża.
Przez najbliższe miesiące gratulacji
na wieść naszych zaręczyn nie było końca. Każdy pytał nas
kiedy ślub, czy planujemy dzieci. A my? My nie wiedzieliśmy nawet
co będziemy robili następnego dnia, byliśmy zaręczeni, ale do
ślubu nam się nie śpieszyło.
Settle
down with me
Cover
me up
Cuddle
me in
Kiss
me like you wanna be loved
Gdy teraz to wspominam łzy same cisną
mi się do oczu, łzy szczęścia oczywiście. Minął rok i kilka
miesięcy, mamy piękny sierpniowy dzień. Stoję teraz w pięknej
białej sukni przed wielkim lustrem i dokonuje ostatnich szlifów. Są
ze mną dwie moje najlepsze przyjaciółki. Można powiedzieć, że
to właśnie dzięki nim poznałam mojego Alka. Mój przyszły mąż
wrócił nie dawno z Igrzysk, jak poszło reprezentacji Serbii i
Polski musicie dowiedzieć się sami, dzisiejszy dzień zdecydowanie
odbywa się bez wspominania o siatkówce.
-Wyglądasz pięknie. - powiedziała
Monika, która poprawiała jeszcze ozdoby wpięte w moją misternie
ułożoną fryzurę.
-I pomyśleć, że nie chciałaś iść
na ten mecz. - dodała Basia. Wszystkie trzy stałyśmy przed wielkim
lustrem i uśmiechałyśmy się do siebie.
-Jak te dzieci szybko rosną Monia! -
powiedziała Baśka i razem z Moniką otarły niewidzialne łzy. Po
chwili wszystkie zaczęłyśmy się śmiać. Drzwi do pokoju w którym
się znajdowałyśmy otworzyły się i wszedł mój tata.
-Dziewczyny już czas. - powiedział
wchodząc do pokoju. Zostaliśmy sami. -Oj córcia, pamiętam jak
dopiero uczyłem Cię pływać, a Ty tak bardzo bałaś się wody, a
teraz jesteś piękną kobietą, która wychodzi dziś za mąż. -
powiedział mój tata ze łzami w oczach.
-Świetne porównanie nie ma co
tatuśku! - zaśmiałam się. -Nie ma co płakać, dalej będę
przecież Twoją małą córeczką. - powiedziałam i uścisnęłam
jego dłoń.
Tata poprowadził mnie do ołtarza,
przez całą drogę powtarzałam sobie „Tylko się nie wywal Wika,
tylko się nie wywal!”. Gdy zobaczyła Aleksandara stojącego przy
ołtarzu nogi się pode mną ugięły. Alek pięknie prezentował się
w czarnym fraku, był po prostu idealny. Tata podał mu moją dłoń
i razem już stanęliśmy przed duszpasterzem.
-Zebraliśmy się dzisiaj tutaj aby
połączyć tą oto młodą parę węzłem małżeńskim.. - ksiądz
prowadził całą msze, a ja myślami byłam całkiem gdzie indziej.
Cały czas w głowie miałam nasze pierwsze spotkanie, to jak
zaproponował mi wspólne mieszkanie, świeta, zaręczyny, wszystko.
Byłam taka szczęśliwa! Do rzeczywistości wróciłam gdy przyszedł
czas na przysięgę małżeńską.
Ja Aleksandar biorę sobie Ciebie
Wiktorio.. Ja Wiktoria biorę sobie Ciebie Aleksandarze.. za żonę..
za męża i
ślubuję
Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię
nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże
Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Wiktorio
przyjmij tę obrączkę.. Aleksandarze przyjmij tę obrączkę.. jako
znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha
Świętego.
-Możesz
pocałować pannę młodą. - powiedział ksiądz.
Spojrzałam
na Alka, jego oczy świeciły się ze szczęście, pewnie podobnie
jak moje. Poczułam jego ciepłe wargi na moich, nigdy wcześniej nie
przeżyłam takiego pocałunku, był on nie do opisania. Z ręką na
sercu mogę powiedzieć, że jestem najszczęśliwszą kobietą na
świecie.
____________________________________________
tak świątecznie nam się już zrobiło, wiec przy okazji chciałabym Wam życzyć wszystkiego dobrego na te święta, abyście spędzili w miłej, rodzinnej atmosferze i żeby ten nowy nadchodzący rok był lepszy od tego starego. ;)
aa. jeśli chcecie być powiadamiani to piszcie pod tym rozdziałem. ;d
do następnego!
____________________________________________
tak świątecznie nam się już zrobiło, wiec przy okazji chciałabym Wam życzyć wszystkiego dobrego na te święta, abyście spędzili w miłej, rodzinnej atmosferze i żeby ten nowy nadchodzący rok był lepszy od tego starego. ;)
aa. jeśli chcecie być powiadamiani to piszcie pod tym rozdziałem. ;d
do następnego!
Wikusiu, ależ mi nasłodziłaś! Mordunia mi się baardzo szeroko szczerzy :D
OdpowiedzUsuńJak słodko i świątecznie się zrobiło :). Wesołych Świat :)
OdpowiedzUsuń