sobota, 7 grudnia 2013

The more I swear I'm happy, the more that I'm feeling alone.

Siedziałam w mojej szafie gdy do mieszkania z okrzykiem radości wpadła moja siostra, właściwie to przybrana siostra, ale to w tej chwili nieistotne. Pewnie bardziej ciekawi was czemu siedzę w szafie. Jest tam najlepsza akustyka w całym mieszkaniu a ja lubię sobie od czasu do czasu coś napisać, coś zaśpiewać, coś nagrać i się tym pochwalić przed rodziną, znajomymi czy coś. Młoda wpadła do mojego azylu w samym środku nagrywania z tym swoim piskiem zadowolenia.
-Zgadnij co się stało!
-Zepsułaś mi nagranie to się stało. - burknęłam gramoląc się z szafy.
-Przepraszam, ale dostałam się! Rozumiesz? Dostałam! - krzyczała skacząc po całym pokoju.
Znowu zapomniałam o czymś ważnym w jej życiu. Zapomnieć o jej urodzinach to jedno, ale zapomnieć o jej marzeniu, które kiedyś z nią dzieliłam to już niemal zbrodnia.
-Mówiłam, że się dostaniesz. W końcu jesteś najlepsza na roku. - mówię z dumą patrząc na smarkulę. Wiem,że między nami jest tylko rok różnicy, a ja traktuje ją nadal jak małe dziecko, ale ona tutaj nie ma nikogo, więc muszę się nią opiekować.
-Nie mogę w to uwierzyć, będę odbywać staż w Jastrzębskim Węglu, TYM Jastrzębskim Węglu, jezu chyba od zawsze o tym marzyłam. - w jej głosie słychać tyle podekscytowania, widzę jak nie może ustać w jednym miejscu. Widzę w niej mnie sprzed ponad dwóch lat. Czemu się zmieniłam? Bo nie dostałam się na moje wymarzone studia, co spowodowało, że nie kształcę się na najlepszego psychologa sportowego, nie dostałam stażu w żadnym siatkarskim czy nie siatkarskim klubie, moje marzenie się skończyło a ja zajęłam się czymś zupełnie innym.
-Oddychaj i chodź do kuchni, trzeba opić Twój sukces a ja mam coś co idealnie nada się na tą okazję. - mówię i zmierzam do kuchni szukać wina schowanego na właśnie takie okazje.
Cieszę się jej szczęściem.

*

Listopad w tym roku nas nie rozpieszcza. Nie pamiętam kiedy ostatnio w połowie listopada mieliśmy aż tak niskie temperatury na dworze, na prawdę. To dopiero listopad a odczuwalna temperatura to minus dziesięć stopni. Parkuję samochód przed jastrzębską halą. Opatulam się szczelniej szalikiem, zakładam rękawiczki i wysiadam z samochodu. Od razu na policzkach czuję nieprzyjemnie szczypiący mróz. Na szczęście droga do budynku hali jest bardzo krótka, a w nim jest bardzo ciepło. Luzuję szalik, ściągam rękawiczki a z torebki wyciągam plakietkę upoważniającą mnie do pobytu tutaj. Pewnym krokiem wchodzę na halę gdzie na boisku trwa jeszcze trening. Siadam w pierwszym rzędzie żeby móc wszystko dobrze obserwować. Już po chwilę widzę Elenę w akcji. Po minie zawodnika widać,że to co robi mu brunetka nie jest niczym przyjemnym. Siostra w końcu mnie zauważa i macha, czym zwraca na mnie uwagę kilku zawodników. Prycham pod nosem widząc jak natychmiast zaczynają między sobą szeptać.
Po kilkunastu minutach brunetka podchodzi do bandy i przywołuje mnie do siebie. Wymieniamy między sobą kilka słów a obok Eleny momentalnie pojawiają się Wojtaszek z Malinowskim.
-No Eli może przedstawisz nas koleżance. - mówi Wojtaszek, a po chwili oboje pokazują mi swoje uzębienie w wielkich uśmiechach.
-To moja siostra Wiktoria. Prawda, że piękna? - brunetka szczerzy się jak jej poprzednicy a ja mam ochotę zdzielić ją w łeb. Wzdycham tylko.
-Miło was poznać chłopaki. - mówię od niechcenia zanik któryś z nich zdąży się odezwać.

*

Mam właściwie wszystko co mogłabym sobie tylko wymarzyć. Skończyłam dwie szkoły, dzięki którym mam dobrą i satysfakcjonującą pracę, mam najlepszą przyjaciółkę pod słońcem, mam dobrych znajomych, piękne mieszkanie, wspaniałych rodziców i dwa potwory w ciałach moich braci, niczego mi nie brakuje a i tak nie czuję się szczęśliwa.
Elena bardzo zaprzyjaźniła się z chłopakami, gdy widzę ich trzeci dzień z rzędu w naszym mieszkaniu mam wrażenie, że aż za bardzo. W normalnych warunkach wcale by mi to nie przeszkadzało, ale teraz mam depresję i przeszkadzam sama sobie.
Siedzę na moim wielkim parapecie trzymając w jednej ręce książkę a w drugiej kubek z jeszcze parującą herbatą z rumem. Staram skupić całą swoją uwagę na fabule, która ostatnio bardzo mnie wciągnęła, ale wybuchy śmiechu dochodzące z mojego salony wyprowadzają mnie w równowagi. Moja irytacja jeszcze bardziej się pogłębia gdy ktoś bez pukania gramoli się do mojego pokoju. Zła odstawiam kubek na parapet i spod byka patrzę na intruza.
-Myślałem, że to łazienka. - mówi zmieszany Kubiak drapiąc się po głowie.
Jeszcze nie dawno moje serce zabiłoby mocniej i najchętniej zaciągnęłabym Cię do mojego idealnie posłanego łóżka.
Potrząsam głową żeby odrzucić tą absurdalną myśl. Patrzę na Kubiaka który nadal stoi w progu mojego królestwa.
-Drugie drzwi na lewo. - mówię w końcu, ponownie chwytam kubek i usadawiam się wygodnie. Już mam na nowe zagłębiać się w historię głównych bohaterów książki, gdy brunet znowu się odzywa.
-Chłopaki mieli rację mówiąc, że jesteś niezwykłej urody. - mówi pewny siebie z szelmowskim uśmiechem.
-Ten tani podryw pomylił adres. - mruczę poirytowana.
-O tym, że jesteś zadziorna też wspominali.
Puszczam jego uwagę mimo uszu i ze wszystkich sił staram się ignorować jego osobę, na moje szczęście po chwili ktoś przywołuje bruneta do siebie i ten znika z mojego pokoju.

*

Mamy połowę grudnia, śniegu po kolana, a do świąt zostało plus minus dwa tygodnie. Siedzę właśnie w jastrzębskiej hali i czekam aż moja siostra ogarnie się i będziemy mogły jechać do domu. Chłopaki wygrali dzisiaj ważny mecz. Mimo że mecz zakończył się dobre dziesięć minut temu to hala nadal wrze. Kubice skandują imię najlepszego zawodnika, chłopaki biegają, krzyczą, śmieją się. Dzielą się swoim szczęściem z najbliższymi. Tak bardzo czuję, że tu nie pasuję.
Przybiega uradowana Elena, jest tak samo uradowana jak zawodnicy, w końcu jest częścią tego klubu.
-Słuchaj, chłopaki zaprosili nas do klubu żeby uczcić nasze zwycięstwo, idziemy prawda? - kiwam tylko głową na zgodę.
Zgodziłam się, bo nawet niektórych z nich polubiłam. Wiadomo nie da się każdemu dogodzić, więc z Michałem K. non stop dżemy koty.
Po godzinie od zakończenia meczu wszyscy znajdujemy się w pobliskim klubie. Wszyscy świetnie się bawią, chłopaki żartują, Eli wymienia ploteczki z ich drugimi połowami, a ja siedzę sącząc drinka i zastanawiam się co tu ogólnie robię. Dobrze, że obok mnie siedzi Łasko i dotrzymuje mi towarzystwa w moim milczeniu.
-Znowu masz zły dzień?
-Zły miesiąc. - mruczę, a widząc jego wzrok dodaję. -Tak cierpię na ból dupy.
-Dobrze, że się rozumiemy Wiktorio. - mówi to tym swoim oficjalnym tonem, a ja mimowolnie przymykam powieki, słyszę jego chichot, dobrze wie, że nie znoszę gdy tak się do mnie zwraca.
-Idź, bo Cię palne siatkarzyno.
-Idę, ale Ty idziesz ze mną. - mówi i ciągnie mnie z tą swoją końską siłą za moją małą, słabą rękę w stronę parkietu. Na początku stawiam opór, ale po chwili zaczynam wydurniać się razem z blondynem. Już dawno się tak nie śmiałam.

Piosenka zmienia się nagle na wolną, a ja wpadam w ramiona kogoś całkiem innego. Czuję jak delikatnie obejmuje mnie w tali i zaczyna kołysać w rytm. Zarzucam mu ręce na szyję i dopiero po chwili spostrzegam, że to Kubiak trzyma łapska na moich biodrach. Przyglądam się mu badawczo a on po prostu się do mnie uśmiecha. Uśmiecha się w sposób tak uwodzicielki, że poddaję się temu.  Jego dotyk pali moje ciało, a oddech na mojej szyi przyprawia mnie o dreszcze. Podniecenie między nami rośnie z minuty na minutę. Patrzę w kubiakowe oczy jak zahipnotyzowana, a jego usta wydają się w tym momencie tak bardzo pociągające i on chyba czuje to samo, bo przyciąga mnie bliżej do siebie. Czuję jego oddech na moim policzku.
-Masz narzeczoną. - mówię przy jego ustach.
-Ma to teraz jakieś znaczenie? - pyta, przyciągając mnie bliżej.
Zaprzeczam ruchem głowy i czuję gorące wargi Kubiaka na moich ustach. 

______________________________
cześć, znowu nie było mnie tu długo i pewnie już o mnie nie pamiętacie, ale strasznie brakowało mi pisania i musiałam wrócić, to mnie uspokaja. 
mam nadzieję, że u was wszystko dobrze i spotkamy się tu następnym razem, bo to jeszcze nie koniec tej historii. 

2 komentarze:

  1. Siostrooooooo, mam straszliwe wrażenie, że ten tu Kubiaczyna to prawdziwy Kubiaczyna.

    OdpowiedzUsuń