poniedziałek, 30 grudnia 2013

The more I swear I'm happy, the more that I'm feeling alone. *part II*

Jak co roku dwa dni przed wigilią spotykamy się wielką grupą najbliższych znajomych i świętujemy razem. Nazywamy siebie drugą rodziną, bo mimo rozjazdów, rozmaitych zajęć i codziennej bieganiny w ten jeden dzień w roku znajdujemy czas żeby spotkać się wszyscy, pośmiać się, najeść pyszności, które przygotowujemy z dziewczynami, napić się wina/wódki ewentualnie obu tych rzeczy naraz. Z roku na rok nas przybywa i chyba to jest najpiękniejsze w tym wszystkim. W tym roku wypada moja kolej goszczenia naszej drugiej rodziny. Powoli wszyscy się już schodzą, razem z Eleną i moimi przyjaciółkami siedzimy w kuchni i kończymy przygotowywać rozmaite dobroci, chłopaki w salonie rozstawiają drugi stół pożyczony od sąsiadki z piętra wyżej, bo jak się okazało w tym roku przybyło nas bardzo licznie. Dzwonek do drzwi odrywa nas o plotkowania na temat facetów z którymi obecnie spotykamy. Młoda w skowronkach poleciała otworzyć drzwi, w końcu brakowało tylko panów siatkarzy, co się wiąże z przybyciem pana Wojtaszka, który ewidentnie za bardzo polubił się z moją małą siostrzyczką. Miałam wychodzić z kuchni gdy usłyszałam głos Kubiaka, momentalnie zamarłam. Cholera, przecież miało go nie być. Miał być w Wałczu z Moniką, miał dać mi w końcu święty spokój, miał nie mieszać mi w głowie.
Nie zauważyłam kiedy w kuchni zostałam sama, z rozmyśleń wyrwały mnie dopiero zimne dłonie oplatające mnie w tali i ciepły oddech który poczułam na szyi.
-Nie tutaj, jeszcze ktoś nas zobaczy. - powiedziałam czując jego ciepłe wargi na mojej szyi. Kubiak obrócił mnie do siebie przodem i zachłannie wpił się w moje usta.
-Chętnie przeleciałbym Cię na tym stole. - mruknął wprost do mojego ucha, czując jego zimną dłoń pod materiałem mojej spódnicy odepchnęłam go lekko.
-Ochłoń Kubiak. - burknęłam ostro i wyszłam z kuchni.

*
Przez cały wieczór starałam się unikać Michała jak ognia, bo to wreszcie musiało się skończyć, musimy przestać pieprzyć się przy każdej możliwej okazji, bo coraz częściej oprócz pożądania zaczynam odczuwać tęsknotę za osobą Kubiaka.
-Masz z nim romans prawda? - Łasko pojawia się obok mnie tak nagle, że przez moje ciało przechodzi nieprzyjemny dreszcz. Patrzę na niego szeroko otwartymi oczami i nie wiem co powiedzieć. Skąd on może o tym wiedzieć, przecież dobrze się ukrywaliśmy.
-Oszalałeś? Ja z nim? Musiałabym postradać zmysły żeby go w ogóle dotknąć. - mówię już normalnym tonem, powoli szok zmieszany ze strachem mija.
-Nie zaprzeczaj, widziałem was kuchni, nie wyglądałaś na niezadowoloną. - w jego oczach widzę gniew i smutek.
-Michał ja..
-Myślałem, że jesteś inna wiesz? Wydawałaś się idealna, a okazałaś się zwykłą szmatą. - brutalnie mi przerwał, w jego głosie było słychać tyle gniewu. Łasko spojrzał na mnie z żalem w oczach.
-Michał! - mogłam sobie krzyczeć ile tylko chciałam, blondyna i tak już nie było.
Najgorsze w całej tej sytuacji jest to, że Michał miał racje, zachowywałam się jak szmata i nic mnie nie usprawiedliwiało.
Prawda boli co? Myślałaś, że będziesz sypiać z zajętym facetem i ujdzie Ci to na sucho? Gdzie miałaś rozum głupia dziewucho?
Cieszył mnie jedynie fakt, że godzina była już późna, towarzystwo lekko podpite i nikt nie zauważył ani mojego zdenerwowania, ani rozmowy z Łasko.
Gdy wszyscy już wyszli i zostałyśmy tylko z Eleną nie wytrzymałam i rozpłakałam się.
-Mam romans z Kubiakiem. - powiedziałam żałosnym tonem i wybuchłam jeszcze większym płaczem.
-Co Ty masz? Ty normalna jesteś? Jak długo to trwa? - pytania zadawane przez brunetkę pogarszały tylko sytuację. -Dlaczego mi nie powiedziałaś? Przecież jesteśmy jak siostry!
-Od listopada.. Elena ja przepraszam, nie wiedziałam jak mam Ci powiedzieć, to wszystko to jakieś wielkie gówno, to nie tak miało być. - nie pamiętam kiedy doprowadziłam siebie ostatni raz do takiego stanu. Siostra prychnęła tylko wrogo pod nosem i wyszła zostawiając mnie samą z natłokiem depresyjnych myśli.
*
Luty jakoś nigdy szczególnie nie był moim ulubionym miesiącem. Był krótki i taki nijaki, w szczególności, że od tygodnia czuję się jak ścierwo. Wzdryga mnie na myśl o jedzeniu, nie wspominając, że na zapach kawy reaguje bliską przyjaźnią z toaletą. Musiałam się czymś mocno zatruć.
Moje stosunki z Eleną znacznie się pogorszyły odkąd dowiedziała się o mnie i Michale K. już nie rozmawiamy jak dawniej o wszystkim i o niczym, właściwie to rozmawiamy wyłącznie o rzeczach związanych z mieszkaniem, zresztą nie pamiętam już kiedy brunetka spędziła dzień w naszym mieszkaniu, głównie mijamy się na korytarzu gdy wychodzi i czasami gdy wraca na noc. Wiem, że schrzaniłam sprawę, oddałabym wiele żeby cofnąć czas.
Musiałam wziąć dzień wolny w pracy, bo nie byłam wstanie normalnie funkcjonować. Od rana miałam nudności i właściwie to od dwóch godzin siedzę na podłodze w łazience, bo nie mam siły się podnieść.
-Wiktoria wszystko w porządku? Nie chciałabym Cie poganiać, ale siedzisz tam już o wiele za długo. - zatroskany głos Eleny wyrwał mnie z zamyślenia. Chciałam odpowiedzieć, że wszystko jest dobrze, ale kolejny raz mój żołądek zbuntował się przeciwko mnie.
-Nie ważne co robisz, wchodzę!
Drzwi łazienki otworzyły się z hukiem. Brunetka wyglądała na przestraszoną gdy zobaczyła mnie zapewne bladą jak śmierć a do tego strasznie zmęczoną.
-Co Ci jest? - zapytała kucając obok mnie.
-Strasznie źle się czuję. - wymamrotałam i oparłam się o zimną wykafelkowaną ścianę.
-Chodź położysz się na kanapie a ja zaparzę Ci mocnej herbaty.
Faktycznie po gorzkiej, mocnej herbacie mój żołądek trochę się uspokoił, a mi udało się nawet zdrzemnąć.
Gdy się przebudziłam Elena siedziała w fotelu i zawzięcie się we mnie wpatrywała.
-Masz. - powiedziała podając mi małe opakowanie.
-Test ciążowy? Zgłupiałaś?
-Nie, nie zgłupiałam, ale ty parę tygodni temu owszem. Idź i go zrób, jeśli to nie to, będziemy szukać innej przyczyny. - powiedziała poważnym głosem, wcale nie pasującym do niej.
-Elena..
-Idź i zrób ten cholerny test.
Siedząc w łazience myślałam, że oszaleję. To było najdłuższe pięć minut w moim życiu. Jeszcze do tego Elena pytająca w kółko czy widać już wynik. Do obejrzenia wyniku testu podchodziłam chyba z milion razy. W końcu wmówiłam sobie, że przecież to nie może być prawda i niestety tym razem się myliłam. Na teście widniały dwie czerwone kreseczki, co oznaczało, że jest pozytywny a ja jestem w ciąży. Pierwszy raz byłam tak na siebie wściekła, jak mogłam być aż tak lekkomyślna.
Z łazienki wyszłam bez słowa, zostawiając test na brzegu umywalki, usiadłam na kanapie i schowałam twarz w poduszce. Elena przyszła chwilę po mnie.
-To Kubiaka?
-A kogo? - odburknęłam zła.
-Nie wiem z kim jeszcze się puszczałaś przez ostatnie dwa miesiące. - brunetka powiedziała to w taki sposób jakby była to najnormalniejsza rzecz na świecie, a mnie po raz pierwszy zabolały jej słowa.

*
Czekam na Kubiaka, który jak na złość się spóźnia, a ja z minuty na minutę robiłam się coraz bardziej zdenerwowana. W końcu usłyszałam dzwonek do drzwi. Kubiak jak to Kubiak bez żadnych ceregieli wpił się w moje usta.
-Musimy porozmawiać Michał. - powiedziałam odsuwając się od niego na bezpieczną odległość.
-Jakoś nigdy Ci nie przeszkadzało, że nie rozmawiamy. - mruknął z tym swoim cwaniackim uśmieszkiem i znowu mnie do siebie przyciągnął.
-Tylko ta sytuacja jest wyjątkowa. Jestem w ciąży. - wyrzuciłam z siebie i przygryzłam ze zdenerwowania wargę. Nie widząc żadnej reakcji ze strony bruneta dodała. -Z Tobą w ciąży Kubiak.
Brunet spojrzał na mnie z gniewem w oczach, spojrzał tak, że przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
-Jaja sobie ze mnie robisz? Mam narzeczoną, mam dobrą reputacje co Ty sobie myślisz, że zostawię to wszystko, bo jesteś w ciąży? Chyba Ci się światy księżniczko pomyliły. To dziecko to wyłącznie Twój problem, mnie do tego nie mieszaj. - powiedział to z takim wyrachowaniem, że kolana stały się jak z waty a do oczu napłynęły mi łzy. Nie spodziewałam się po Kubaku, że jest takim nieodpowiedzialnym gówniarzem.
-Wyjdź. - wymamrotałam przez zaciśnięte zęby. -Wynoś się słyszysz! - krzyknęłam gdy brunet się nie ruszał. Gdy tylko usłyszałam trzask zamykających się drzwi osunęłam się po ścianie.

*
Nie wiem jakim cudem znalazłam się pod mieszkaniem Łaski. Wiem tylko, że teraz stoję przed jego drzwiami i obawiam się co zrobi gdy mnie przed nimi zobaczy. Drzwi się otwierają a za nimi widzę zaspanego Michała, no tak zapomniałam, że jest już dość późno.
-Wiktoria? Jest strasznie późno coś się stało? - zapytał przeciągając się. Starałam się być silna, naprawdę, ale nie mogłam powstrzymać łez i kolejny raz się rozpłakałam. Michał o nic nie pytał, wziął mnie za rękę i zaprowadził do swojego salonu.
-Przestań płakać i powiedz mi co się stało. - mówił spokojnym głosem kucając przede mną.
-Ja.. ja jestem w ciąży. - wyłkałam między jedną a drugą falą płaczu.
-Z Kubiakiem prawda?
Blondyn kolejny wybuch płaczu wziął za potwierdzenie. Już nic nie mówił, po prostu mnie przytulił i czekał aż się uspokoję. W ramionach Łaski czułam się bezpiecznie.
-No już uspokój się. Wszystko będzie dobrze, pomogę Ci i razem wychowamy tą kruszynkę, którą nosisz pod sercem. - mówił to spokojnym głosem w prost do mojego ucha. W końcu przestałam płakać a mój oddech w miarę się unormował.
-Dlaczego chcesz to zrobić? Nie musisz nic dla mnie robić Michał.
-Muszę, bo Cie kocham kretynko. - powiedział z powagą wymalowaną na twarzy i pocałował mnie w czoło mocno do siebie przytulając.


___________________________________
wiem tak z dupy z tym Łasko wyszło.  wgl tak z dupy to wyszło, że bardziej się nie dało, jakoś mega bardzo niezadowolona jestem.
a poza tym to Szczęśliwego Nowego Roku misiaczki. ;*

sobota, 7 grudnia 2013

The more I swear I'm happy, the more that I'm feeling alone.

Siedziałam w mojej szafie gdy do mieszkania z okrzykiem radości wpadła moja siostra, właściwie to przybrana siostra, ale to w tej chwili nieistotne. Pewnie bardziej ciekawi was czemu siedzę w szafie. Jest tam najlepsza akustyka w całym mieszkaniu a ja lubię sobie od czasu do czasu coś napisać, coś zaśpiewać, coś nagrać i się tym pochwalić przed rodziną, znajomymi czy coś. Młoda wpadła do mojego azylu w samym środku nagrywania z tym swoim piskiem zadowolenia.
-Zgadnij co się stało!
-Zepsułaś mi nagranie to się stało. - burknęłam gramoląc się z szafy.
-Przepraszam, ale dostałam się! Rozumiesz? Dostałam! - krzyczała skacząc po całym pokoju.
Znowu zapomniałam o czymś ważnym w jej życiu. Zapomnieć o jej urodzinach to jedno, ale zapomnieć o jej marzeniu, które kiedyś z nią dzieliłam to już niemal zbrodnia.
-Mówiłam, że się dostaniesz. W końcu jesteś najlepsza na roku. - mówię z dumą patrząc na smarkulę. Wiem,że między nami jest tylko rok różnicy, a ja traktuje ją nadal jak małe dziecko, ale ona tutaj nie ma nikogo, więc muszę się nią opiekować.
-Nie mogę w to uwierzyć, będę odbywać staż w Jastrzębskim Węglu, TYM Jastrzębskim Węglu, jezu chyba od zawsze o tym marzyłam. - w jej głosie słychać tyle podekscytowania, widzę jak nie może ustać w jednym miejscu. Widzę w niej mnie sprzed ponad dwóch lat. Czemu się zmieniłam? Bo nie dostałam się na moje wymarzone studia, co spowodowało, że nie kształcę się na najlepszego psychologa sportowego, nie dostałam stażu w żadnym siatkarskim czy nie siatkarskim klubie, moje marzenie się skończyło a ja zajęłam się czymś zupełnie innym.
-Oddychaj i chodź do kuchni, trzeba opić Twój sukces a ja mam coś co idealnie nada się na tą okazję. - mówię i zmierzam do kuchni szukać wina schowanego na właśnie takie okazje.
Cieszę się jej szczęściem.

*

Listopad w tym roku nas nie rozpieszcza. Nie pamiętam kiedy ostatnio w połowie listopada mieliśmy aż tak niskie temperatury na dworze, na prawdę. To dopiero listopad a odczuwalna temperatura to minus dziesięć stopni. Parkuję samochód przed jastrzębską halą. Opatulam się szczelniej szalikiem, zakładam rękawiczki i wysiadam z samochodu. Od razu na policzkach czuję nieprzyjemnie szczypiący mróz. Na szczęście droga do budynku hali jest bardzo krótka, a w nim jest bardzo ciepło. Luzuję szalik, ściągam rękawiczki a z torebki wyciągam plakietkę upoważniającą mnie do pobytu tutaj. Pewnym krokiem wchodzę na halę gdzie na boisku trwa jeszcze trening. Siadam w pierwszym rzędzie żeby móc wszystko dobrze obserwować. Już po chwilę widzę Elenę w akcji. Po minie zawodnika widać,że to co robi mu brunetka nie jest niczym przyjemnym. Siostra w końcu mnie zauważa i macha, czym zwraca na mnie uwagę kilku zawodników. Prycham pod nosem widząc jak natychmiast zaczynają między sobą szeptać.
Po kilkunastu minutach brunetka podchodzi do bandy i przywołuje mnie do siebie. Wymieniamy między sobą kilka słów a obok Eleny momentalnie pojawiają się Wojtaszek z Malinowskim.
-No Eli może przedstawisz nas koleżance. - mówi Wojtaszek, a po chwili oboje pokazują mi swoje uzębienie w wielkich uśmiechach.
-To moja siostra Wiktoria. Prawda, że piękna? - brunetka szczerzy się jak jej poprzednicy a ja mam ochotę zdzielić ją w łeb. Wzdycham tylko.
-Miło was poznać chłopaki. - mówię od niechcenia zanik któryś z nich zdąży się odezwać.

*

Mam właściwie wszystko co mogłabym sobie tylko wymarzyć. Skończyłam dwie szkoły, dzięki którym mam dobrą i satysfakcjonującą pracę, mam najlepszą przyjaciółkę pod słońcem, mam dobrych znajomych, piękne mieszkanie, wspaniałych rodziców i dwa potwory w ciałach moich braci, niczego mi nie brakuje a i tak nie czuję się szczęśliwa.
Elena bardzo zaprzyjaźniła się z chłopakami, gdy widzę ich trzeci dzień z rzędu w naszym mieszkaniu mam wrażenie, że aż za bardzo. W normalnych warunkach wcale by mi to nie przeszkadzało, ale teraz mam depresję i przeszkadzam sama sobie.
Siedzę na moim wielkim parapecie trzymając w jednej ręce książkę a w drugiej kubek z jeszcze parującą herbatą z rumem. Staram skupić całą swoją uwagę na fabule, która ostatnio bardzo mnie wciągnęła, ale wybuchy śmiechu dochodzące z mojego salony wyprowadzają mnie w równowagi. Moja irytacja jeszcze bardziej się pogłębia gdy ktoś bez pukania gramoli się do mojego pokoju. Zła odstawiam kubek na parapet i spod byka patrzę na intruza.
-Myślałem, że to łazienka. - mówi zmieszany Kubiak drapiąc się po głowie.
Jeszcze nie dawno moje serce zabiłoby mocniej i najchętniej zaciągnęłabym Cię do mojego idealnie posłanego łóżka.
Potrząsam głową żeby odrzucić tą absurdalną myśl. Patrzę na Kubiaka który nadal stoi w progu mojego królestwa.
-Drugie drzwi na lewo. - mówię w końcu, ponownie chwytam kubek i usadawiam się wygodnie. Już mam na nowe zagłębiać się w historię głównych bohaterów książki, gdy brunet znowu się odzywa.
-Chłopaki mieli rację mówiąc, że jesteś niezwykłej urody. - mówi pewny siebie z szelmowskim uśmiechem.
-Ten tani podryw pomylił adres. - mruczę poirytowana.
-O tym, że jesteś zadziorna też wspominali.
Puszczam jego uwagę mimo uszu i ze wszystkich sił staram się ignorować jego osobę, na moje szczęście po chwili ktoś przywołuje bruneta do siebie i ten znika z mojego pokoju.

*

Mamy połowę grudnia, śniegu po kolana, a do świąt zostało plus minus dwa tygodnie. Siedzę właśnie w jastrzębskiej hali i czekam aż moja siostra ogarnie się i będziemy mogły jechać do domu. Chłopaki wygrali dzisiaj ważny mecz. Mimo że mecz zakończył się dobre dziesięć minut temu to hala nadal wrze. Kubice skandują imię najlepszego zawodnika, chłopaki biegają, krzyczą, śmieją się. Dzielą się swoim szczęściem z najbliższymi. Tak bardzo czuję, że tu nie pasuję.
Przybiega uradowana Elena, jest tak samo uradowana jak zawodnicy, w końcu jest częścią tego klubu.
-Słuchaj, chłopaki zaprosili nas do klubu żeby uczcić nasze zwycięstwo, idziemy prawda? - kiwam tylko głową na zgodę.
Zgodziłam się, bo nawet niektórych z nich polubiłam. Wiadomo nie da się każdemu dogodzić, więc z Michałem K. non stop dżemy koty.
Po godzinie od zakończenia meczu wszyscy znajdujemy się w pobliskim klubie. Wszyscy świetnie się bawią, chłopaki żartują, Eli wymienia ploteczki z ich drugimi połowami, a ja siedzę sącząc drinka i zastanawiam się co tu ogólnie robię. Dobrze, że obok mnie siedzi Łasko i dotrzymuje mi towarzystwa w moim milczeniu.
-Znowu masz zły dzień?
-Zły miesiąc. - mruczę, a widząc jego wzrok dodaję. -Tak cierpię na ból dupy.
-Dobrze, że się rozumiemy Wiktorio. - mówi to tym swoim oficjalnym tonem, a ja mimowolnie przymykam powieki, słyszę jego chichot, dobrze wie, że nie znoszę gdy tak się do mnie zwraca.
-Idź, bo Cię palne siatkarzyno.
-Idę, ale Ty idziesz ze mną. - mówi i ciągnie mnie z tą swoją końską siłą za moją małą, słabą rękę w stronę parkietu. Na początku stawiam opór, ale po chwili zaczynam wydurniać się razem z blondynem. Już dawno się tak nie śmiałam.

Piosenka zmienia się nagle na wolną, a ja wpadam w ramiona kogoś całkiem innego. Czuję jak delikatnie obejmuje mnie w tali i zaczyna kołysać w rytm. Zarzucam mu ręce na szyję i dopiero po chwili spostrzegam, że to Kubiak trzyma łapska na moich biodrach. Przyglądam się mu badawczo a on po prostu się do mnie uśmiecha. Uśmiecha się w sposób tak uwodzicielki, że poddaję się temu.  Jego dotyk pali moje ciało, a oddech na mojej szyi przyprawia mnie o dreszcze. Podniecenie między nami rośnie z minuty na minutę. Patrzę w kubiakowe oczy jak zahipnotyzowana, a jego usta wydają się w tym momencie tak bardzo pociągające i on chyba czuje to samo, bo przyciąga mnie bliżej do siebie. Czuję jego oddech na moim policzku.
-Masz narzeczoną. - mówię przy jego ustach.
-Ma to teraz jakieś znaczenie? - pyta, przyciągając mnie bliżej.
Zaprzeczam ruchem głowy i czuję gorące wargi Kubiaka na moich ustach. 

______________________________
cześć, znowu nie było mnie tu długo i pewnie już o mnie nie pamiętacie, ale strasznie brakowało mi pisania i musiałam wrócić, to mnie uspokaja. 
mam nadzieję, że u was wszystko dobrze i spotkamy się tu następnym razem, bo to jeszcze nie koniec tej historii.