Jak co roku dwa dni przed wigilią
spotykamy się wielką grupą najbliższych znajomych i świętujemy
razem. Nazywamy siebie drugą rodziną, bo mimo rozjazdów,
rozmaitych zajęć i codziennej bieganiny w ten jeden dzień w roku
znajdujemy czas żeby spotkać się wszyscy, pośmiać się, najeść
pyszności, które przygotowujemy z dziewczynami, napić się
wina/wódki ewentualnie obu tych rzeczy naraz. Z roku na rok nas
przybywa i chyba to jest najpiękniejsze w tym wszystkim. W tym roku
wypada moja kolej goszczenia naszej drugiej rodziny. Powoli wszyscy
się już schodzą, razem z Eleną i moimi przyjaciółkami siedzimy
w kuchni i kończymy przygotowywać rozmaite dobroci, chłopaki w
salonie rozstawiają drugi stół pożyczony od sąsiadki z piętra
wyżej, bo jak się okazało w tym roku przybyło nas bardzo licznie.
Dzwonek do drzwi odrywa nas o plotkowania na temat facetów z którymi
obecnie spotykamy. Młoda w skowronkach poleciała otworzyć drzwi, w
końcu brakowało tylko panów siatkarzy, co się wiąże z
przybyciem pana Wojtaszka, który ewidentnie za bardzo polubił się
z moją małą siostrzyczką. Miałam wychodzić z kuchni gdy
usłyszałam głos Kubiaka, momentalnie zamarłam. Cholera, przecież
miało go nie być. Miał być w Wałczu z Moniką, miał dać mi w
końcu święty spokój, miał nie mieszać mi w głowie.
Nie zauważyłam kiedy w kuchni
zostałam sama, z rozmyśleń wyrwały mnie dopiero zimne dłonie
oplatające mnie w tali i ciepły oddech który poczułam na szyi.
-Nie tutaj, jeszcze ktoś nas zobaczy.
- powiedziałam czując jego ciepłe wargi na mojej szyi. Kubiak
obrócił mnie do siebie przodem i zachłannie wpił się w moje
usta.
-Chętnie przeleciałbym Cię na tym
stole. - mruknął wprost do mojego ucha, czując jego zimną dłoń
pod materiałem mojej spódnicy odepchnęłam go lekko.
-Ochłoń Kubiak. - burknęłam ostro i
wyszłam z kuchni.
*
Przez cały wieczór starałam się
unikać Michała jak ognia, bo to wreszcie musiało się skończyć,
musimy przestać pieprzyć się przy każdej możliwej okazji, bo
coraz częściej oprócz pożądania zaczynam odczuwać tęsknotę za
osobą Kubiaka.
-Masz z nim romans prawda? - Łasko
pojawia się obok mnie tak nagle, że przez moje ciało przechodzi
nieprzyjemny dreszcz. Patrzę na niego szeroko otwartymi oczami i nie
wiem co powiedzieć. Skąd on może o tym wiedzieć, przecież dobrze
się ukrywaliśmy.
-Oszalałeś? Ja z nim? Musiałabym
postradać zmysły żeby go w ogóle dotknąć. - mówię już
normalnym tonem, powoli szok zmieszany ze strachem mija.
-Nie zaprzeczaj, widziałem was kuchni,
nie wyglądałaś na niezadowoloną. - w jego oczach widzę gniew i
smutek.
-Michał ja..
-Myślałem, że jesteś inna wiesz?
Wydawałaś się idealna, a okazałaś się zwykłą szmatą. -
brutalnie mi przerwał, w jego głosie było słychać tyle gniewu.
Łasko spojrzał na mnie z żalem w oczach.
-Michał! - mogłam sobie krzyczeć ile
tylko chciałam, blondyna i tak już nie było.
Najgorsze w całej tej sytuacji jest
to, że Michał miał racje, zachowywałam się jak szmata i nic mnie
nie usprawiedliwiało.
Prawda boli co? Myślałaś, że
będziesz sypiać z zajętym facetem i ujdzie Ci to na sucho? Gdzie
miałaś rozum głupia dziewucho?
Cieszył mnie
jedynie fakt, że godzina była już późna, towarzystwo lekko
podpite i nikt nie zauważył ani mojego zdenerwowania, ani rozmowy z
Łasko.
Gdy wszyscy już
wyszli i zostałyśmy tylko z Eleną nie wytrzymałam i rozpłakałam
się.
-Mam romans z
Kubiakiem. - powiedziałam żałosnym tonem i wybuchłam jeszcze
większym płaczem.
-Co Ty masz? Ty
normalna jesteś? Jak długo to trwa? - pytania zadawane przez
brunetkę pogarszały tylko sytuację. -Dlaczego mi nie powiedziałaś?
Przecież jesteśmy jak siostry!
-Od listopada..
Elena ja przepraszam, nie wiedziałam jak mam Ci powiedzieć, to
wszystko to jakieś wielkie gówno, to nie tak miało być. - nie
pamiętam kiedy doprowadziłam siebie ostatni raz do takiego stanu.
Siostra prychnęła tylko wrogo pod nosem i wyszła zostawiając mnie
samą z natłokiem depresyjnych myśli.
*
Luty jakoś nigdy
szczególnie nie był moim ulubionym miesiącem. Był krótki i taki
nijaki, w szczególności, że od tygodnia czuję się jak ścierwo.
Wzdryga mnie na myśl o jedzeniu, nie wspominając, że na zapach
kawy reaguje bliską przyjaźnią z toaletą. Musiałam się czymś
mocno zatruć.
Moje stosunki z
Eleną znacznie się pogorszyły odkąd dowiedziała się o mnie i
Michale K. już nie rozmawiamy jak dawniej o wszystkim i o niczym,
właściwie to rozmawiamy wyłącznie o rzeczach związanych z
mieszkaniem, zresztą nie pamiętam już kiedy brunetka spędziła
dzień w naszym mieszkaniu, głównie mijamy się na korytarzu gdy
wychodzi i czasami gdy wraca na noc. Wiem, że schrzaniłam sprawę,
oddałabym wiele żeby cofnąć czas.
Musiałam wziąć
dzień wolny w pracy, bo nie byłam wstanie normalnie funkcjonować.
Od rana miałam nudności i właściwie to od dwóch godzin siedzę
na podłodze w łazience, bo nie mam siły się podnieść.
-Wiktoria wszystko
w porządku? Nie chciałabym Cie poganiać, ale siedzisz tam już o
wiele za długo. - zatroskany głos Eleny wyrwał mnie z zamyślenia.
Chciałam odpowiedzieć, że wszystko jest dobrze, ale kolejny raz
mój żołądek zbuntował się przeciwko mnie.
-Nie ważne co
robisz, wchodzę!
Drzwi łazienki
otworzyły się z hukiem. Brunetka wyglądała na przestraszoną gdy
zobaczyła mnie zapewne bladą jak śmierć a do tego strasznie
zmęczoną.
-Co Ci jest? -
zapytała kucając obok mnie.
-Strasznie źle się
czuję. - wymamrotałam i oparłam się o zimną wykafelkowaną
ścianę.
-Chodź położysz
się na kanapie a ja zaparzę Ci mocnej herbaty.
Faktycznie po
gorzkiej, mocnej herbacie mój żołądek trochę się uspokoił, a
mi udało się nawet zdrzemnąć.
Gdy się
przebudziłam Elena siedziała w fotelu i zawzięcie się we mnie
wpatrywała.
-Masz. -
powiedziała podając mi małe opakowanie.
-Test ciążowy?
Zgłupiałaś?
-Nie, nie
zgłupiałam, ale ty parę tygodni temu owszem. Idź i go zrób,
jeśli to nie to, będziemy szukać innej przyczyny. - powiedziała
poważnym głosem, wcale nie pasującym do niej.
-Elena..
-Idź i zrób ten
cholerny test.
Siedząc w łazience
myślałam, że oszaleję. To było najdłuższe pięć minut w moim
życiu. Jeszcze do tego Elena pytająca w kółko czy widać już
wynik. Do obejrzenia wyniku testu podchodziłam chyba z milion razy.
W końcu wmówiłam sobie, że przecież to nie może być prawda i
niestety tym razem się myliłam. Na teście widniały dwie czerwone
kreseczki, co oznaczało, że jest pozytywny a ja jestem w ciąży.
Pierwszy raz byłam tak na siebie wściekła, jak mogłam być aż
tak lekkomyślna.
Z łazienki wyszłam
bez słowa, zostawiając test na brzegu umywalki, usiadłam na
kanapie i schowałam twarz w poduszce. Elena przyszła chwilę po
mnie.
-To Kubiaka?
-A kogo? -
odburknęłam zła.
-Nie wiem z kim
jeszcze się puszczałaś przez ostatnie dwa miesiące. - brunetka
powiedziała to w taki sposób jakby była to najnormalniejsza rzecz
na świecie, a mnie po raz pierwszy zabolały jej słowa.
*
Czekam na Kubiaka,
który jak na złość się spóźnia, a ja z minuty na minutę
robiłam się coraz bardziej zdenerwowana. W końcu usłyszałam
dzwonek do drzwi. Kubiak jak to Kubiak bez żadnych ceregieli wpił
się w moje usta.
-Musimy porozmawiać
Michał. - powiedziałam odsuwając się od niego na bezpieczną
odległość.
-Jakoś nigdy Ci
nie przeszkadzało, że nie rozmawiamy. - mruknął z tym swoim
cwaniackim uśmieszkiem i znowu mnie do siebie przyciągnął.
-Tylko ta sytuacja
jest wyjątkowa. Jestem w ciąży. - wyrzuciłam z siebie i
przygryzłam ze zdenerwowania wargę. Nie widząc żadnej reakcji ze
strony bruneta dodała. -Z Tobą w ciąży Kubiak.
Brunet spojrzał na
mnie z gniewem w oczach, spojrzał tak, że przez moje ciało
przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
-Jaja sobie ze mnie
robisz? Mam narzeczoną, mam dobrą reputacje co Ty sobie myślisz,
że zostawię to wszystko, bo jesteś w ciąży? Chyba Ci się światy
księżniczko pomyliły. To dziecko to wyłącznie Twój problem,
mnie do tego nie mieszaj. - powiedział to z takim wyrachowaniem, że
kolana stały się jak z waty a do oczu napłynęły mi łzy. Nie
spodziewałam się po Kubaku, że jest takim nieodpowiedzialnym
gówniarzem.
-Wyjdź. -
wymamrotałam przez zaciśnięte zęby. -Wynoś się słyszysz! -
krzyknęłam gdy brunet się nie ruszał. Gdy tylko usłyszałam
trzask zamykających się drzwi osunęłam się po ścianie.
*
Nie wiem jakim
cudem znalazłam się pod mieszkaniem Łaski. Wiem tylko, że teraz
stoję przed jego drzwiami i obawiam się co zrobi gdy mnie przed
nimi zobaczy. Drzwi się otwierają a za nimi widzę zaspanego
Michała, no tak zapomniałam, że jest już dość późno.
-Wiktoria? Jest
strasznie późno coś się stało? - zapytał przeciągając się.
Starałam się być silna, naprawdę, ale nie mogłam powstrzymać
łez i kolejny raz się rozpłakałam. Michał o nic nie pytał,
wziął mnie za rękę i zaprowadził do swojego salonu.
-Przestań płakać
i powiedz mi co się stało. - mówił spokojnym głosem kucając
przede mną.
-Ja.. ja jestem w
ciąży. - wyłkałam między jedną a drugą falą płaczu.
-Z Kubiakiem
prawda?
Blondyn kolejny
wybuch płaczu wziął za potwierdzenie. Już nic nie mówił, po
prostu mnie przytulił i czekał aż się uspokoję. W ramionach
Łaski czułam się bezpiecznie.
-No już uspokój
się. Wszystko będzie dobrze, pomogę Ci i razem wychowamy tą
kruszynkę, którą nosisz pod sercem. - mówił to spokojnym głosem
w prost do mojego ucha. W końcu przestałam płakać a mój oddech w
miarę się unormował.
-Dlaczego chcesz to
zrobić? Nie musisz nic dla mnie robić Michał.
-Muszę, bo Cie
kocham kretynko. - powiedział z powagą wymalowaną na twarzy i
pocałował mnie w czoło mocno do siebie przytulając.
___________________________________
wiem tak z dupy z tym Łasko wyszło. wgl tak z dupy to wyszło, że bardziej się nie dało, jakoś mega bardzo niezadowolona jestem.
a poza tym to Szczęśliwego Nowego Roku misiaczki. ;*