3 lata wcześnie.
Stoję przed lustrem i delikatnie
gładzę mój już zaokrąglony brzuszek. To początek czwartego
miesiąca. Nie wiem dlaczego czuję w sobie okropny niepokój.
Wszystko jest dobrze, nasza kruszynka rośnie zdrowo pod moim sercem,
między mną a Timo też wszystko układa się tak jak powinno.
Jestem otoczona miłością i zrozumieniem a i tak czuję, że stanie
się coś złego.
Odrzucam od siebie te myśli słysząc
zamykające się drzwi. Wychodzę z sypialni i widzę mojego
narzeczonego mimowolnie uśmiech wkrada się na moją twarz.
-Jak się dziś czujecie? - pyta
przykładając rękę do brzuszka.
-Bardzo dobrze się dzisiaj czujemy.
- mówię uśmiechając się coraz bardziej.
Wtedy nic nie wskazywało na to, że
nasza sielanka zakończy się w tak nieoczekiwany sposób. Spałam
gdy poczułam straszny ból gdzieś w dole brzucha, myślałam, że
to tylko zwykły skurcz i szybko minie, niestety ból z minuty na
minutę się nasilał. Otworzyłam oczy i podciągnęłam się do
pozycji pół siedzącej.
-Timo obudź się, słyszysz? -
mówię przestraszonym głosem ciągnąc chłopaka za rękę. -Timo!
Gdy brunet się budzi mówię mu, że
musimy jechać do szpitala, bo coś dzieje się z naszym maleństwem,
jednak gdy odkrywam kołdrę i próbuję wstać na prześcieradle
zauważam plamę krwi. Patrzę przestraszona na chłopaka, ten jednak
zachowuje zimną krew i biorąc mnie na ręce zanosi do samochodu.
W szpitalu od razu zostałam
przyjęta na oddział. Nie pozwalają Timo zostać ze mną i
zabierają mnie na badanie. Po minach pielęgniarek i lekarza widzę,
że dzieje się coś złego, tracę przytomność.
Nie wiem ile byłam nieprzytomna,
ale gdy się ocknęłam w sali widzę tylko mojego narzeczonego z
zatroskaną miną. Widzę jego smutne, załzawione oczy i dociera do
mnie, że coś złego stało się z naszym maluszkiem.
Timo bierze w swoje zimne dłonie
moją dłoń i mocno ściska, nawet na mnie nie patrzy, nie stara się
nic mówić. Ja już wszystko wiem, naszego maleństwa już nie ma,
poroniłam.
Po powrocie do domu nie mogłam
znaleźć sobie miejsca, nie mogłam patrzeć na smutnego bruneta,
nie dawałam już rady słuchać tych wszystkich wyrazów przykrości,
słów pokrzepienia. Potrzebowałam zostać sama, pogodzić się z tą
stratą. Niestety to poskutkowało tym, że strasznie oddaliłam się
od bruneta.
Namówiłam moją przyjaciółkę na
powrót do Polski. Zgodziła się mimo że obie miałyśmy tutaj
ułożone życie, dobrą pracę mimo młodego wieku. Obie za moją
namową zdecydowałyśmy się znowu diametralnie zmienić nasze
życia.
Teraźniejszość.
Wolny
dzień w mojej pracy to naprawdę rzadkość a fakt, że Kamila ma
wolne w tym samym dniu to omal święto! W takie dni nie robimy
zazwyczaj nic nadzwyczajnego tym razem też tak było. Siedzimy w
dresach, opychamy się dobrym jedzeniem i oglądamy seriale. Nasze
sielankowe odpoczywanie przerwał dzwonek do drzwi.
-Nie
otwieraj, udawajmy, że nas nie ma! - burczy brunetka kładąc się
na całej długości kanapy. Bez namysłu podchodzę do drzwi,
przekręcam klucz i otwieram je na całą szerokość. Osoba, która
stoi w progu mojego mieszkania nie spodziewałam się jeszcze
kiedykolwiek zobaczyć.
-Cześć,
wpasowałem się do mojego świata, ale nie potrafię o Tobie
zapomnieć.
Zostaję
bez słowa.
____________________
potrzebowałam wyładować wszystkie emocje, a to kiedyś najbardziej mi pomagało i nadal tak jest. a poza tym Kamila strasznie mnie męczyła, więc proszę Cię bardzo. ; >